top of page

Paul Hartway

Autor powieści "Dalsze życie..."

Home: Welcome
Home: Blog2

Kontakt

Dziękuję za zainteresowaniem moimi powieściami. Zachęcam do komentowania oraz odwiedzenia strony http://www.opowi.pl

  • facebook
Home: Contact
Szukaj
Zdjęcie autoraPaul Hartway

Piwnica

-Czy przyniósł byś mi ogórki z piwnicy? Proszę- uśmiechnięta młoda dziewczyna poprosiła męza męża.

- A co za to będę miał haha? – zapytał

- Dam Ci piwko.

- A to jak będzie nagroda to ja już idę, a tak przy okazji muszę wynieść śmieci z piwnicy więc dobrze się składa – odpowiedział zadowolony młody mężczyzna.

- A to jak jest okazja aby iść to nagrody już nie będzie – odpowiedziała żona

- Będzie, pierwsze słowo do dzienn…

- Spadaj- rzuciła uśmiechnięta żona.

Mężczyzna zadowolony szybko zbiegł na dół. Otworzył główne drzwi piwnicy na klatce schodowej. Zapalił światło, zamknął za sobą drzwi na klucz i zszedł pewnym krokiem na dół, otworzył ciężkie metalowe drzwi własnej piwnicy, wszedł do środka i zamknął się od zewnątrz zasuwą zrobioną przed kradzieżą. Oczywiście w piwnicy miał dla siebie już schowane piwo więc wziął taboret, otworzył puszkę i w ciszy delektował się swoim ulubionym napojem, był już chyba przy czwartym piwie. Popatrzył na piwnicę, pomyślał, że zrobi sobie generalny remont, kupi tynk, zagipsuje…

Puk puk

- Kto tam?

- Czy sąsiad ma pożyczyć łom? – zapytał głos z zewnątrz.

- Yyy tak, chwila, już otwieram- otworzył drzwi. W wejściu stał nieznajomy mu całkowicie starzec, przygarbiony, z długimi siwymi włosami, wyciągnął w jego kierunku rękę na przywitanie która cały czas trzęsła się. aki to sąsiad? Toć on go nie zna

- Kim Pan jest? – zapytał i podał mu rękę

- Sąsiad – odpowiedział gość.

- Jaki sąsiad, nie znam Pana.

- Jak to? Mieszkam od 40 lat pod trójką, Panie Robercie, bez takich żartów na starym dziadku – równie zdziwiony starzec odpowiedział mężczyźnie.

- Jakie 40 lat? Tam mieszkają Zadworni od 3 lat, co Pan mi wkręca?

-Jacy Zadworni? Ja nazywam się Henryk Lubas

Zdębiał, mężczyzna nie wiedział co powiedzieć. Szybką puścił rękę starca, patrzył na niego z niedowierzaniem, Henryk Lubos, co on tu robi? Jego pogrzeb odbył się 5 lat temu.

- Nie mam łoma, przepraszam – zamknął drzwi i szarpnął zasuwę. Ręce dygotały, nogi zrobiły mu się jak z waty, nie możliwe, że to był właśnie on. Usiadł, wziął łyk piwa. Przeszła mu myśl, że może to jakiś staruszek podszywa się pod Henryka i zrobił sobie z niego głupi żart…

Puk puk

- Kto tam? – wrzasnął mężczyzna

- Czy sąsiad ma pożyczyć płaski śrubokręt? – odpowiedział głos zza drzwi

- Tak mam a Pan to sąsiad z pod trójki? – odpowiedział drwiąco

- Zgadza się, poznał Pan po głosie starego sąsiada hehe – zadowolony głos wydobył się zza drzwi.

- Poznałem bo był Pan przed chwilą

- Ja? Nie byłem, dopiero zszedłem, co też Pan mówi?

Co? Jaja sobie robi? – pomyślał - Toć ściskałem mu przed chwilą dłoń. Starzec ewidentnie ma Alzhaimera. Postanowił, ze otworzy mu drzwi, odsunął zasuwę, energicznym ruchem pociągnął za drzwi. Co się dzieje

-Kim Pan jest?

- A widzisz, a mówiłeś, że przed chwila byłem hehe. Sąsiad Panie Robercie, czego tak wytrzeszczasz te oczy? – zapytał

- Nie znam Pana – odpowiedział. Tym razem był to 50 letni mężczyzna, dość energiczny, szczupły z czarnymi włosami.

- Serio nie znam pana – odparł ponownie.

- Panie Robercie, wczoraj to była pewnie imprezka co? Jak Pan może sąsiada z pod dwójki nie poznać

- Zapytałem czy pan z pod trójki jest a nie z pod dwójki

- O a to za tych drzwi pańskich pancernych nie dosłyszałem, toć ja Jaworski jestem, kolego no prosz e Cię – śmiał się, nie wierzył, że mężczyzna naprawdę go nie poznaje

- Jaworski Zbigniew?

- Noo haha poznajesz

- Pan Zbigniew od roku nie żyje

- Ta i może miał pogrzeb

Zamknął drzwi i ponownie trzasnął zasuwą. To już drugi sąsiad który mu się ukazał. Mieszkał w bloku od pół roku ale znał historię swojej klatki.

Puk puk

-Jakie narzędzie tym razem?! – krzyknął w stronę drzwi

- Skąd żeś gnoju wiedział, że coś chce? Daj tego łoma z kąta- odpowiedział ktoś zza drzwi. Tym razem przysłuchał się dokładnie i nie był to głos podobny do tamtych poprzednich ale był mu bardzo znajomy. To znowu ktoś inny, postanowił, że nie otworzy drzwi.

- Nie mam, spierdalaj – odpysknął

- Jak do ojca tak możesz mówić

Otępiał, ojciec nie żyje od 10 lat, ale faktycznie głos podobny. W drzwiach posiadał małą dziurkę przez którą mógł zobaczyć osobę ale tylko na wysokości bioder. Zielona flanelowa koszula, szczupła postura i przy duże dżinsy, tak jak ojciec

- Spadaj, nie rób sobie żartów! – krzyczał do gościa zza drzwi

- Ale ja nie robię sobie żartów, otwórz mi, pożycz tego łoma…

- Nie mam, zostaw mnie…

- Pomóż mi no, nie robię sobie żartów, otwórz drzwi…

- NIE!!!

Spanikował, nie wiedział co robić, faktycznie to był głos ojca. Zatkał uszy i usiadł na taborecie. Schylił głowę w dół. Myśli nie dawały mu spokoju, co tu robi gość który ubrany jest jak ociec i ma jego głos?

-Otwórz – prosił głos zza drzwi

Przestraszony kompletnie złapał łom który stał właśnie w kącie pomieszczenia. Przesunął zasuwę, podniósł łom, otworzył powoli drzwi

- Tata?

- No ja, o właśnie o tym łomie mówiłem

- Ale jak to? – Upadł na ziemię, ojciec wszedł do środka, złapał za łom który syn trzymał w ręku.

- Mówiłem, że masz- odparł, zaśmiał się, popatrzył na leżącego syna, podał mu rękę. Syn odwzajemnił to, uścisnął mu dłoń, ojciec szarpnął do siebie i postawił syna na nogi.

- Chodź, pomożesz nam

- Nam?

- Tak, nie możemy wyjść.

I wypchnął syna przed piwnicę. Tam byłą zgraja ludzi ustawiona w kolejce do wyjścia z piwnicy. Jak to możliwe, że było tak dużo ludzi i nikt z nich nie wydobywał dźwięku. Była naprawdę cisza. Ojciec popchnął ponownie syna do przodu

- No idź, na górę schodów

Poszedł bardzo niepewnie. Przy drzwiach stali poprzedni sąsiedzi z pod dwójki i trójki. Popatrzył w drzwi, a raczej w ich kierunku bo cała futryna była zabita deskami, przecież jakieś 30 min temu otwierał je z tamtej strony i sam osobiście zamykał kluczem od wewnątrz a teraz te deski? Skąd one? Skąd Ci ludzie? Umarli?

- Kim Wy jesteście? – zapytał ich

- Masz może łom? – odpowiedział pytaniem jakiś mężczyzna

- Mam – odpowiedział przerażony

- Synu, śmiało, wyrwij deski – odezwał się ojciec.

Wcisnął łom w szczelinę między deskami, wyszarpał jedną z nich a następnie drugą, nagle zrobił się chaos, wszyscy rzucili się na drzwi, każdy próbował wyszarpać deski, poszło bardzo szybko

-Drzwi, zamknięte! – Wykrzyczał Henryk

- Syn ma klucze, otwórz

Robert otworzył drzwi, nie było już tam klatki, był tam trawnik i duża łąka.

Wszyscy wybiegli szczęśliwi i pełni energii. Robert stał osłupiały. Co się dzieje? Może napił się i zasnął? Gdy wszyscy wybiegli nagle pojawiło się z prawej i lewej strony dwaj mężczyźni bardzo dobrze zbudowani, odepchnęli Roberta w dół schodów, weszli do środka, zamknęli za sobą drzwi i deskami które leżały na podłodze zabili je ponownie. Zeszli na dół i udali się w kierunku piwnicy mężczyzny, weszli i trzasnęli za sobą drzwiami. Robert pobiegł w stronę swojej piwnicy tuż za nimi, gdy tylko drzwi zamknęły się po ich trzaśnięciu on szybko ponownie je odepchnął. Mężczyzn już nie było. Co jest? Co się dzieje? Usiadł na taborecie zdębiały i cały blady, dla odwagi złapał za piwo, wziął łyk i ponownie zatkał uszy i zamknął oczy.

Po chwili otworzył oczy, popatrzył na czteropak piwa które przed nim stało. Zaraz, chwila, pamięta, że pił czwarte piwo gdy to wszystko się zaczęło dziać a tu tylko jedno piwo otwarte a pozostałe są nietknięte? W kącie łom stał jak wtedy kiedy tylko wszedł do piwnicy. Czyżby to wszystko się przyśniło?

Otworzył drzwi piwnicy, rozejrzał się, nikogo tam nie było. Złapał za słoik ogórków, zamknął drzwi, pomyślał, że to wszystko było naprawdę snem. Wyciągnął telefon i pisał sms wchodząc już po schodach do wyjścia ale co to? Deski?

Co one tu robią? Odwrócił się, wszystko było bez zmian ale drzwi były zabite deskami. Zaczął w nie walić bardzo mocno. Zbiegł szybko na dół do swojej piwnicy. Podszedł do drzwi. Zaraz, a gdzie kłódka? Ewidentnie ktoś tam jest, zapukał.

Puk puk

-Kto tam?


8 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page