top of page

Paul Hartway

Autor powieści "Dalsze życie..."

Home: Welcome
Home: Blog2

Kontakt

Dziękuję za zainteresowaniem moimi powieściami. Zachęcam do komentowania oraz odwiedzenia strony http://www.opowi.pl

  • facebook
Home: Contact
Szukaj
Zdjęcie autoraPaul Hartway

Wizjer

Ding Dong !

-Ahh kto to, co się dzieje?- obudził go dzwonek do drzwi. Założył okulary, spojrzał w telefon, jest 2:40 w nocy, może mu się to przyśniło? Pomyślał, że to jednak faktycznie mógł być sen. Zdjął okulary i położył głowę na poduszkę, chwilę jeszcze z otwartymi oczami nasłuchiwał czy aby ktoś na pewno nie stoi na klatce schodowej. Była głucha cisza. Zamknął swoje oczy i w tej chwili znowu usłyszał głośne

Ding Dong!

Tym razem oczy otworzył naprawdę szeroko, wzrok wtopił mu się w sufit. To już nie był sen, ten dźwięk był prawdziwy. Skierował wzrok na przedpokój. Odsunął z siebie kołdrę jednym wolnym pociągnięciem ręki, wstał i podszedł do drzwi. Serce biło mu jak oszalałe, kto o tej godzinie miał potrzebę aby go budzić. Zatrzymał się około metr od drzwi, próbował wycelować wzrok w wizjer w drzwiach ale na klatce schodowej nie świeciło się światło, czyżby ktoś robił sobie żarty?

- Kto tam? – zapytał przestraszony, patrzył wciąż z metrowej odległości w wizjer. Światło nie zaświeciło się na klatce, nie było też słychać żadnego dźwięku.

- Jest tam ktoś? – ponownie zapytał ale nie usłyszał nic. Odetchnął głęboko, wyprostował się, odwrócił się na pięcie i szybszym krokiem już wracał do pokoju.

Ding dong!

Zamarł w bezruchu. Znowu ktoś zadzwonił mimo, że dopiero co zadawał głośno pytania czy ktoś jest za drzwiami. Zapalił światło w korytarzu, chwile pomyślał i wysunął wniosek, że może robi się zwarcie. Spojrzał przez wizjer, ciemno, żadnych oznak życia, otworzył drzwi. Za drzwiami nie było nikogo więc zapalił też światło na klatce schodowej, mieszkał na 3 piętrze w bloku wiec jeszcze spojrzał na dół klatki schodowej, nikogo tam nie było. Była tam tylko głucha nocna cisza. Nacisnął przycisk dzwonka

Ding Dong!

Dzwonek działał poprawnie. W przedpokoju sprawdził w puszce czy kable nie robią jakiegoś zwarcia, wszystko wskazywało na to, że było dobrze. Zamknął za sobą drzwi, spojrzał przez wizjer, światło na klatce schodowej świeciło się więc czekał do momentu aż zgaśnie. Gdy to nastąpiło odwrócił się od drzwi i zgasił światło w przedpokoju. A więc musiało to być jakieś zwarcie w dzwonku lub w przycisku…

Ding Dong!

Zamarł w bez ruchu. Przecież przed chwilą nie było tam nikogo. Więc to musi być zwarcie w dzwonku albo w przycisku. Pewny siebie odwrócił się, zerknął ukradkiem przez wizjer z daleka, było tam ciemno, zapalił światło w przedpokoju po czym szybkim ruchem otworzył drzwi wejściowe. Nie było tam nikogo. Zapalił światło na klatce i ponownie spojrzał w dół, nic nie było słychać i nie było nikogo widać. Poszedł do kuchni, z szafki wyciągnął śrubokręt i wykręcił włącznik, odpiął przewody, zaizolował i schował je w puszce. Zamknął za sobą drzwi, rzucił w kąt śrubokręt, chwilę postał na korytarzu i popatrzył w wizjer czy ktoś aby nie wraca.

Zgasło światło na klatce, on zaś zgasił światło w przedpokoju i idzie do sypialni…

Ding Dong!

-Jak to?- to już nie jest sen ani żart, włącznik jest wyłączony, co się dzieje?

Odwrócił się nie pewnie, spojrzał przez wizjer, tym razem światło się świeciło mimo, że wcześniej czekał aż zgaśnie, skorzystał z te sytuacji i szybko otworzył drzwi

-Hihi

- Kto ta…

Zatkało go, było ciemno. Wybiegł na klatkę i zapalił światło, zaczął głośno grozić

- Wrócisz tu to dostaniesz w łeb!

Trzasnął drzwiami, podniósł z kąta śrubokręt i odkręcił przewody od dzwonka, pomyślał sobie, że teraz durny dzieciak nie zrobi już sobie głupiego żartu. Spojrzał w wizjer i czekał aż zgaśnie światło. Gdy to się stało uspokojony wrócił już do łóżka.

Położył się ale ta sytuacja nie dawała mu spać, czemu ktoś nie daje mu spokoju? Czyżby jakieś dzieciaki chciały mu dopiec? Spojrzał na zegarek, 3:40, godzinę zmarnował na głupich żartach a przecież o 5 musi wstać do pracy

DING DONG!

-CO DO KURW…?!?! – Wystraszony kompletnie zsunął się z łóżka. W jaki sposób mógł zadziałać dzwonek który kompletnie nie jest podłączony do prądu? Co się dzieje?

Wstał owinięty kołdrą od stóp do głowy, zapalił światło w pokoju i przeszedł na przedpokój, z daleka zerknął przez wizjer, światło na klatce schodowej się świeci, zrzucił z siebie kołdrę, zapalił światło w przedpokoju i energicznym ruchem otworzył drzwi wejściowe. Nagle zgasły wszystkie światła

-HIHI!

- Kto to kurwa???

Zamknął drzwi, próbował zapalić światło w przedpokoju ale bez skutecznie, pobiegł do pokoju ale tam również światło nie dało się zaświecić. W kuchni i drugim pokoju to samo, głucha cisza, spojrzał na skrzynkę od bezpieczników która dawała światełko sygnalizujące, że prąd z klatki dochodzi do domu…

DING DONG!

-KIM TY KURWA JESTES!!!

Oszalał, strach już nad nim przezwyciężał, dopadało go osłupienie…

DING DONG!

- DAJ MI SPOKÓJ!!!

Wyrzucił z siebie i zauważył światełko w dziurce wizjera, spojrzał tam, na klatce świeciło się światło.

Podszedł do drzwi patrząc wciąż w wizjer, szybko je otworzył i okazało się, że na klatce jest ciemno

- Hihi

-Co jest? – to go kompletnie ogłupiło. Zamknął drzwi, skierował wzrok w stronę wizjera, tam znowu emitowało światło.

Przybliżył się do niego bardziej, widział przez wizjer na przeciwne drzwi sąsiadów, spojrzał w lewo, widział schody prowadzące w dół. Patrzył przez wizjer dłuższą chwilę, światło powinno już dawno zgasnąć ale tego nie robi. Postanowił jeszcze raz otworzyć drzwi. Gdy je otworzył bardzo przestraszony, nie zobaczył tam nic oprócz ciemności. Zamknął i oparł się o drzwi plecami, był cały zdyszany i spocony, co się dzieje? Czemu to spotkało go? Jak to jest że światło w wizjerze się świeci a po otwarciu drzwi jest ciemno? Sen na jawie? Czy to jest koszmar? Ale skoro już nie śpi musi to sprawdzić. Patrzył przez wizjer, na drzwi sąsiadów i na dół schodów, naprzemiennie prze dłuższą chwile. Zamknął oczy, był już zmęczony, nie miał siły na nic, pomyślał znowu że umysł płata mu figla

DIN DONG!

Przewrócił się, to już nie jest sen na jawie ani koszmar. To się dzieje naprawdę. Wstał i spojrzał w wizjer, światło świeciło się ale nie było tam nikogo, otworzył drzwi a tam ponownie ciemno.

-Hihi

-Kim Ty kurwa jesteś? – wykrzyczał ale usłyszał znowu tylko ten dziecinny uśmieszek. Zamknął drzwi i spojrzał w wizjer, światło znowu było zapalone. Wzrok nerwowo przeskakiwał między drzwiami sąsiadów a schodami.

Coś zaczęło się dziać. Z dołu schodów zauważył jakąś postać, coś się porusza i to powoli, bardzo powoli. Co to jest? Jego oko prawie że wchodziło w wizjer. Wyglądało to jak jakaś kobieta sparaliżowana od pasa w dół próbowała w człapać się po schodach na górę. To go przeraziło kompletnie.

Na kobietę patrzy z niedowierzaniem, skąd ona tu się wzięła i to na dodatek w piżamie, nie przypomina mu żadnej sąsiadki, może gdyby podniosła głowę mógłby rozpoznać kobietę ale co to? Przy drzwiach sąsiadów zauważył jakiś ruch. Stała tam mała dziewczynka skierowana przodem w jego stronę której wcześniej tam nie było. Popatrzył na kobietę, pewnie ona idzie po tą dziewczynkę, nie ma wątpliwości, to jej córka która uciekła w nocy z domu. Dziewczynka stała w piżamie i była uśmiechnięta, trzymała coś zielonego w dłoni, nagle zrobiła zamach i rzuciła w jego stronę piłeczką od tenisa…

DING DONG!!!

-Hihi

Trafiła piłką w miejsce włącznik dzwonka którego już tam nie było. Otworzył szybko drzwi

-Jak ja cię zaraz rzuc… ej kurwa co jest?

Było ciemno i nie było tam nikogo, popatrzył przez chwilę, zapali światło na klatce, cisza. Gdzie jest ta kobieta która wspinała się po schodach? Gdzie jest ta dziewczynka? Zamurowany ocknął się po chwili. Zamknął za sobą drzwi. Spojrzał w wizjer z dalszej odległości a tam nadal świeciło się światło. Podszedł do wizjera, popatrzył na dziewczynkę, ta nadal rzucała piłką w jego stronę i co chwile rozbrzmiewał dźwięk dzwonka. Nie poznawał jej, nie wiedział kto to jest. Spojrzał na schody z lewej strony, kobieta zbliżała się bardzo powoli ale była już coraz bliżej.

Zamknął oczy, nie wierzył że dzieje się to naprawdę, dlaczego to spotkało go? Nigdy nikomu nic nie zrobi, czemu to się dzieje? Próbował jeszcze raz zapalić światło w przedpokoju ale bez skutku. Jeszcze raz spojrzał w wizjer, dziewczynka zrobiła zamach i rzucłą piłeczkę dokładnie w jego stronę, wszystko było się działo jakby w spowolnionym tempie, piłka zbliżała się do wizjera a on odsuwał się od drzwi. Gdy odsunął się od wizjera, płka odbiła się od jego ucha i wylądowała przy stopach. Odbiła się jak by została jednak rzucona z tyłu głowy.

Odwrócił się, Kobieta z dziewczynką stały przy nim. Dziewczynka ponownie miała piłkę w dłoni którą puściła na podłogę. Kiedy piłka dotknęła podłogi kobieta szepnęła

-Ding dong

Na pierwszej stronie gazety miejskiej, mieszkańców miasta przykuwał uwagę pewien artykuł

„…W czasie oględzin i poszukiwań mieszkania zaginionego 26 latka w niewyjaśnionych okolicznościach została zaginiona ekipa specjalistów z wydziału kryminalistyki. Policja szuka świadków i prosi o jakiekolwiek informowanie w związku z zaistniałą sytuacją komendy głównej policji w Lesznie…”

W mieszkaniu policja przeszukiwała pomieszczenia i zbierała odciski palców, mężczyzna krzyczał do nich

-Ratujcie mnie, przecież one tu są, zabierzcie je ode mnie!!! Zapalcie światło!!!

Światła jednak były zapalone, policja dalej przeszukiwała mieszkanie tak jakby nie widziała mężczyzny.

Mężczyzna wyszedł na klatkę, próbował szturchać i popychać policjanta ale bez skutecznie. Zauważył leżącą piłkę w przedpokoju. Wziął ją ze sobą na klatkę, rzucił w policjanta który zbierał odciski palców przy włączniku dzwonka, trafił w miejsce włącznika i zabrzmiało głośne

Ding dong!..

.


4 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page